4 lip 2017

Cukierkowy pled, wrzosowa poducha i powrót z urlopu

Powrót z urlopu jest ciężki ;-) Byliśmy w Zakopanem. Ja pierwszy raz, mój R. jeździł często z dziadkami zimą, ostatnio był 15 lat temu. W samym Zakopanem spędziliśmy niewiele czasu, głównie chodziliśmy po górach. Odwiedziliśmy na dobry początek Dolinę Pięciu Stawów, Wodospad Wielka Siklawa, Morskie Oko, Kalatówki, Halę Kondratową, Halę Gąsienicową, Czarny Staw Gąsienicowy, Halę Ornak, Dolinę Koscieliska i Smreczyński Staw. R. dodatkowo poszedł na Kasprowy Wierch w dniu, w którym ja lekko zaniemogłam. Było wspaniale!
Po kilka kadrów z wycieczki zapraszam na mój
INSTAGRAM


Jeszcze przed urlopem zrobiłam poduchę warkoczową i cukierkowy kocyk. Poducha robiona z włóczki no-name odkupionej na bazarku, skład to mniej więcej 50/50% wełna/akryl. Robiłam na drutach w rozmiarze 4 - jeden długi prostokąt, potem ręcznie zszyłam boki i wszyłam zamek. Nie idealnie, ale trzyma się i wygląda estetycznie. Rozmiar standardowy - 45x45 cm. Przeurocza, warkocze pięknie się prezentują.

Kocyk natomiast powstał z połączenia trzech włóczek od Lana Grossy - pomarańczowa wełna merino, ciemno-różowa bawełna i jasno-różowa bawełna. Zużyłam 700 g, też druty w rozmiarze 4. Kocyk ma wymiary 145x90 cm. Wykończony szydełkiem w ramiarze 5. Chociaż wykończenie nie do końca mi się podoba i nie wiem, czy nie będę pruć, żeby inaczej to wykombinować. Testowany przez kota (wrrrrr!) dlatego widać na nim trochę sierści ;-) Testowany tez podczas drzemeczki i sprawuje się znakomicie :)
















Kilka kadrów z dziergania kocyka:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz